Telefon
Dyrektor szkoły
Pedagog
Numer konta
Numer konta
60 1020 5112 0000 7002 0054 7224
Egzamin maturalny
Dni wolne
6 - 11 IV
1 - 3 V
4 - 5 V
8 - 9 V
9 VI
22 VI
Projekt Łazik
Podręczniki
Procedury bezp.
Politechnika
MEN-BS
MEN
Aktywna tablica
Projekt UE
Allianz
Szkoła w działaniu
Zdawalność matury
Wybierz studia
Pajacyk
Ostatnie artykuy
Logowanie
Nawigacja
Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł.
Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł.
Rok 1970 to przecież nie tak dawno. Historia tak świeża, a jednak często pomijana w nawale materiału, jaki realizuje się w szkołach - a szkoda! Idąc na film nie zdawałam sobie sprawy z tego, co w zasadzie wydarzyło się 12 grudnia 1970 roku i w dniach następnych na Wybrzeżu. Sam tytuł dawał jednak do myślenia. Przywodził na myśl filmy o wydumanej treści - bohaterstwa pozbawionego realizmu tak dalece, że fabuła przypomina bardziej legendę niż rzeczywistość. Osobiście uważam, że dobrze jest stykać się z takimi treściami, które pomagają w utrzymaniu i umocnieniu swoich fundamentów moralności i odwagi, aczkolwiek z rzeczywistością niewiele mają wspólnego. Od historii tak bliskiej wymagałoby się jednak prawdy - nie zaś przerysowanego podania o mesjaszach narodu.
Fabuła filmu dzieje się na dwóch płaszczyznach: opowiedziana jest historia zwykłej, polskiej, robotniczej rodziny (Drywów), a także ukazana jest sytuacja całego narodu znajdującego się pod pantoflem komunizmu - zarówno robotników, którzy będą domagać się swoich praw, jak
i ludzi partii, którzy będą postępować zgodnie z założeniami systemu. Pierwszy wątek wprowadza nas w nastrój tamtych czasów - towary sprzedawane na kartki, długie kolejki, ekscytacja rodziny na wieść, że otrzymuje mieszkanie w bloku i proste, ubogie życie, przy jednocześnie ciężkiej pracy. Drugi rozwija zagadnienie rzucone w tytule filmu. Następują po sobie: podwyżka cen żywności
12 grudnia, protest robotników gdańskich 14 grudnia, ogłoszenie strajku powszechnego 15 grudnia, otoczenie Stoczni Gdańskiej przez wojsko 16 grudnia, otwarcie ognia przez wojsko do cywili (wśród których znajdowali się nie tylko robotnicy, ale później także i młodzież) w tytułowy czwartek 17 grudnia i zdarzenie również uwiecznione na filmie - pochód protestujących niosący ciało zabitego w ostrzale mężczyzny, złożone na drzwiach oraz umazane krwią flagi narodowe. Bardzo niechlubną rolę odegrał ówczesny aparat przymusu - milicja. Oczywiście wśród zabitych znalazł się także ojciec rodziny, której dotyczy jeden z wątków filmu - Brunon Drywa. Nie należał on do tej grupy robotników, która protestowała, zwyczajnie wybrał się do pracy, nie doszedł nawet do zakładu oblężonego przez wojsko, gdy otrzymał kulę, która skróciła jego żywot. Jego żona - Stefania Drywa, dowiedziała się jednak o jego śmierci długo po tym jak zmarł. Oto kolejny obraz realiów PRL-u - władze robiły wszystko, by o tragicznych wydarzeniach z Wybrzeża nie dowiedzieli się ludzie nie tylko w całej Polsce, ale też ci, którzy nie wzięli udziału w zamieszkach. Do dziś nie możemy mieć pewności, że podane liczby zmarłych w grudniu 1970 w wyniku protestów na Wybrzeżu, są miarodajne.
O samym filmie wiele można by pisać, uważam jednak, że żadna recenzja nie odda prawdziwego wyrazu tego, nie zawaham się użyć stwierdzenia - dzieła. Uważam, że żadne słowa nie oddadzą tego, co przeżywa widz siedząc przed ekranem i śledząc klatka po klatce, jak ludzie bez przerysowanego bohaterstwa, wzniosłej ideologii idą walczyć o swój byt, o to, by mieć za co nakarmić rodzinę, by zwyczajnie móc godnie żyć. Dowód? W trakcie projekcji, cała sala młodych ludzi (zwykle hałaśliwych) w całkowitym milczeniu, wbita w fotele obserwowała, jak na ich oczach powtarzana jest historia tak bliska. "Czarny czwartek" zdecydowanie jest wart obejrzenia. Po pierwsze dlatego, że w szkołach tak mało się o tym mówi (lub wcale), po drugie dlatego, że to nasza historia, po trzecie: bo jest to ambitne kino.
Joanna z kl. IIIA
Komentarze
Dodaj komentarz
Oceny
Zaloguj si , eby mc zagosowa.